1/13/2018

„Ciemno wszędzie, głucho wszędzie…”

Noc . Na dworze pada deszcz i szaleje wiatr. Z oddali dobiega wycie psa, ktoś chodzi koło domu… Tak mógłby rozpocząć się film grozy, który trzymałby w napięciu widzów. I tak też było w pewną listopadową noc w „Elektryku”. Bardzo odważna i pełna nietypowych pomysłów klasa II dl postanowiła spędzić piątkową noc w szkole, a konkretnie w sali 33 i oglądać horrory. Tym samym  zainaugurowane zostały I  Nocne Spotkania Filmowe. A jak było i co się działo, przeczytajcie.
Już po tytule, zaczerpniętym z  II części Dziadów,  można wywnioskować, że było to coś przerażającego, ale zarazem interesującego.
Przejdźmy jednak do rzeczy, postanowiliśmy zorganizować noc horrorów, przygotowania nie zajęły nam wiele czasu, koleżanki przyniosły dynie, później stworzyliśmy dekorację pełną pająków, zjaw i czarownic, wszystko to miało budować tajemniczy klimat i romantyczną scenerię. W szkole pojawiliśmy się o godz. 20.30 – było cicho, pusto i tak jakoś horrorowato. Sala, w której mieliśmy spędzić całą noc wyglądała imponująco, na pewno nie przypominała tej , którą znamy z tradycyjnych lekcji. Był odpowiedni klimat, emocje i niesamowita ciekawość, jak będzie.
Spotkanie rozpoczęliśmy od wysłuchania prezentacji na temat horroru jako gatunku filmowego i o Transylwanii. Później nadszedł czas na pierwszy horror, przykryci leżeliśmy na materacach, dynie płonęły, a my słyszeliśmy jedynie dźwięki filmu, przerywane trupią ciszą. Gdyby się zastanowić, nie tak do końca trupią, bowiem od czasu do czasu przerywaną krzykiem Iwony… Przypominają mi się tutaj słowa prezydenta Roosvelta „Jedyną rzeczą, której należy się lękać, jest sam lęk „.
Później mieliśmy małą przerwę na pizze oraz czas na wymianę zdań na temat filmu.
Po przerwie horroru został już niewiele i dokończyliśmy go w jakieś 15 minut.
Oprócz kilku kolejnych wrzasków już wspomnianej koleżanki, nie było nic wartego uwagi. Zaczęliśmy więc kolejny seans. Drugi film był zdecydowanie straszniejszy, nawet ja, przyzwyczajony przeważnie do strachu, wzdrygnąłem się kilka razy.
Po obejrzanych filmach, gdzieś między godziną 2 i 3 zgodnie stwierdziliśmy, że grozy mamy już dość, więc czas na coś innego. Jeden z kolegów przyniósł gitarę, więc mieliśmy okazję jeszcze pośpiewać różne ballady oraz przy dźwiękach muzyki porozmawiać. Wszystko co dobre, bardzo szybko się kończy, tak było również i tym razem. Noc minęła bardzo szybko i trzeba było zmierzyć się z poranną rzeczywistością, Mam na myśli sprzątanie i powrót do domów.
Noc spędzona w szkole na pewno na długo zostanie  nam w pamięci i po latach będziemy wspominać ją z łezką w oku – jako ten etap naszej młodości, który minął bezpowrotnie. Mamy nadzieję, że kolejna noc , już nie horrorów, przed nami.
                                                                                Krystian Przybyła

image
image