Wśród nas żyją ludzie, którzy mają niezwykłe pasje. Często zostają anonimowi, a pamięć o nich przechowują wyłącznie najbliżsi oraz znajomi. Jedną z takich osób jest Pan Leon Krupa- poeta, malarz, człowiek obdarzony talentem. Historię o tym niesamowitym człowieku przedstawiamy w poniższym artykule, napisanym przez jego prawnuczkę.
Mój pradziadek Leon urodził się w listopadzie 1908r.w Iwoniczu.
Z zawodu był rzeźnikiem, z opowiadań wynika ,że bardzo dobrym, miał własną wędzarnię , którą sam wybudował. Był również właścicielem kilku sklepów w Iwoniczu i Iwoniczu-Zdroju. Marzeniem tego przedsiębiorczego człowieka było wybudowanie 47 pokojowego pensjonatu, jednak wybuch wojny zniweczył te plany. Pasjonował się majsterkowaniem i budownictwem. Sam wybudował trzypiętrowy dom, w którym mieszkał wraz z rodziną. Prowadził gospodarstwo rolne, jednak ze względu na to, że mieszkał w miejscowości uzdrowiskowej, zabroniono mu tego.
Ze wspomnień rodziny wynika, że pradziadek był bardzo przystojnym i postawnym mężczyzną.
Bliscy zwracali uwagę na jego surowy stosunek do dzieci, kochał je, lecz był powściągliwy w okazywaniu uczuć. Żona pradziadka wspominała go jako zazdrosnego męża, natomiast moja babcia mówi, że był dobrym i wrażliwym człowiekiem. Tak wspomina:„Na początku jak pojawiłam się w ich rodzinie dawał mi małe prezenty, czego teściowa nigdy nie pochwalała”.
Dziadek dbał o wychowanie patriotyczne swoich dzieci i wnuków, w swojej pamięci przechowywał opowieści historyczne, o których nie zawsze można było mówić głośno w tym okresie.
W opinii przyjaciół i znajomych dziadek jawi się jako osoba pomocna i dobroduszna. Wspominają go jako człowieka wesołego, z dużym poczuciem humoru.
Pasją mojego dziadka było malowanie obrazów i pisanie wierszy. Ten z pozoru oschły i surowy człowiek okazał się być niezwykle wrażliwym artystą, który ocalał od zapomnienia najpiękniejsze chwile swojego życia. Pamiątką po nim są liczne wiersze o różnej tematyce oraz rysunki.
W 1965r. w tragicznych okolicznościach zmarła jego ukochana 13-letnia córeczka Lucyna. Podobno w noc po jej śmierci pradziadek cały osiwiał. Jednak wszystkie emocje trzymał w sobie, rzadko o nich wspominał. Obwiniał każdego za śmierć dziecka , a wszystko co czuł przelewał na papier. Tak powstały jego wiersze- treny upamiętniające kochaną córkę.
Poniżej znajdziecie kilka wierszy i rysunków mojego pradziadka.