Cztery lata spędzone w „Elektryku” z perspektywy czasu to z pewnością był czas wyjątkowy. Z sentymentem dziś wspominam ludzi, których spotkałam na swej drodze. Zarówno nauczycieli, jak i uczniów. Przeżyłam wiele miłostek, a w klasie maturalnej, na dwa dni przed Studniówką zakochałam się w wyjątkowym człowieku, który od blisko15 lat jest moim mężem. Razem wychowujemy dwóch synów.
Dzisiaj, zaglądając do pamiętników, z łezką w oku przywołuję wzruszające historie.
Jak dziś pamiętam „Rajdy Elektryka”, podczas których miałam okazję poznać piękno krajobrazu Beskidu Niskiego, nawiązać przyjaźnie i świetnie się bawić.
Dzięki zajęciom na basenie, nauczyłam się pływać. Brałam również udział w międzyklasowych zawodach pływackich.
Najbardziej lubiłam jednak szkolne dyskoteki i powrót ostatnim, bardzo zatłoczonym autobusem. A gdy autobus uciekł, wracało się grupami na piechotę blisko 40 minut. W tamtym czasie nie było jeszcze komórek, więc moja mama wychodziła ze skóry.
Słuchałam wówczas Nirvany, The Doors, Wilków, Edyty Bartosiewicz i byłam jak kameleon. Ubierałam zarówno krótkie spódnice i marynarki, ale też zakładałam za duże swetry i podarte spodnie a la Kurt Cobain. Piosenką, którą do dzisiaj wspominam ze wzruszeniem to utwór „Niecierpliwi” Piaska. Kojarzę go ze Studniówką i moją wielką miłością. Byłam wtedy bardzo niecierpliwa, bardzo chciałam wydorośleć i mieć chłopaka…
Pojawienie się w szkole dziewcząt wywołało spore zamieszanie wśród uczniów szkoły. Na korytarzach szkolnych, a zwłaszcza na warsztatach słychać było gwizdy i zaczepki. Czułyśmy się piękne, podziwiane i atrakcyjne. Czasami przemykałyśmy po kryjomu, żeby odwiedzić naszych kolegów w internacie. Zdarzały się też spotkania po lekcjach w niezbyt pięknym lokalu tuż obok szkoły. Nazwy nie pamiętam.
Dzisiaj, oglądając fotografie ze Studniówki, które niestety trzeba skanować, przywołuję nasze szaleństwa, śpiew na całe gardło, alkohol wnoszony po kryjomu i nasz program artystyczny, którego przygotowanie i wystawienie to była świetna zabawa. Nauczyciele zrywali boki, pomimo licznych wpadek podczas występu.
Choć wydarzyło się to 20-25 lat temu wspomnienia są wciąż żywe. Dwukrotnie odwiedziłam po latach swoją szkołę. W czasie studiów odbyłam również praktyki u Basi Kurowskiej – mojej polonistki i wychowawczyni. I choć nie pracuję jako nauczycielka języka polskiego, to wiem, że cztery lata nauki w „Elektryku” rozwinęły moje zainteresowania literaturą i poezją. Już jako szesnastolatka zaczęłam pisać wiersze i piszę do dziś. Brałam również udział w wieczorach poezji. Jeden z moich wierszy o miłości napisałam w wypracowaniu maturalnym. Tematem wypracowania była „Miłość i dobroć sumienia w literaturze wybranych epok” Temat dla mnie wymarzony. Byłam przecież wtedy bardzo zakochana w chłopaku, który jest moim mężem, któremu dzisiaj dziękuję, że zwrócił na mnie wtedy uwagę.
Mam nadzieję, że Jubileusz będzie dla nas okazją do odwiedzenia szkoły i spotkania się z wszystkimi, których pamiętamy i wspominamy.
Patrycja Pelczar-Reszko – rocznik 1996